Paweł Kowalewski

Moc i piękno

 

Wystawa w krakowskim Muzeum Fotografii, którą można oglądać do 30 lipca br., przedstawia bardzo subiektywną historię 10 kobiet – matek.

W projekcie Moc i Piękno, Paweł Kowalewski koncentruje się na zagadnieniu pamięci subiektywnej, prywatnej- jej kruchej natury i utraty, w kontekście doświadczenia zbiorowego. Seria wieloformatowych portretów kobiet z pokolenia dotkniętego totalitarnym reżimem i opresją przedstawia tak zwane Polnishe Mame, które w młodości przeżyły znacznie więcej, niż niektóre matki przez całe swoje życie- a jednak mimo tych przerażających doświadczeń, spełniły się wiodąc później normalne i prawdopodobnie szczęśliwe życie.  Na przeskalowanych portretach, odtworzonych z archiwalnych fotografii, nie widać aby ich bohaterki niosły za sobą takie natężenie wspomnień.

Ich doświadczenie zostało wprowadzone w pracę poprzez dołączenie prostego opisu, tworzącego ( w sposób precyzyjny, ale i czytelny) warstwę znaczeniową, którą widz może zestawić z obrazem. Połączenie tekstu i obrazu odbywa się na poziomie estetycznym. Portrety zostały powiększone do wielkiego formatu  z subtelnym efektem rastra, który umożliwia pełne odczytanie wizerunku dopiero po spojrzeniu z dystansu. Ich kolory są wyblakłe, monochromatyczne, z niewielkim kontrastem, tak jakby zanikały- i właściwie dokładnie to się dzieje. Dzięki zastosowaniu unikalnego procesu drukowania fotografie za jakiś czas przestaną być widoczne. Światłoczuła farba straci swoją gęstość za klika tygodni. Dzień po dniu, oglądający będą dostrzegać coraz mniej, a portrety i Polnishe Mame, przed którymi stoją, znikną. Jedyne, co pozostanie, to pamięć obrazu.

 Czy jest to wizja ostatecznej tragedii? Czy niemalże nihilistyczne dzieło sztuki, które rozpali naszą percepcję podstawowych wspomnień i znaczeń wymazanych z historii, zapisanych jedynie w pamięci krótkotrwałej?

Wręcz przeciwnie! Moc i piękno to pozytywny projekt, artystyczne narzędzie, które pomaga docenić ludzką naturę postrzegania czasu i pamięci. Poczucie straty, pominięcia, brutalnych uproszczeń, nostalgii i przede wszystkim melancholii są racjonalizowane jako słabość, którą trzeba przezwyciężać. Poprzez sieć archiwów, muzeów, szkół i innych instytucji tworzymy system, który z definicji jest daremny, w swoim dążeniu do przechowywania jak najwięcej, ile się tylko da. Mimo to wciąż jesteśmy skazani na  poczucie porażki, poczucie że zapomnieliśmy, że straciliśmy istotne fragmenty informacji, niezbędne do zachowania trwałości naszej tożsamości. Prawda jest inna- rzeczy, o których zapomnieliśmy zwalniają przestrzeń dla wspomnień, aby te mogły się rozwijać i rozprzestrzeniać. Za każdym razem, kiedy świadomie, czy nie świadomie, decydujemy się na wymazanie jakiejś części wspomnień, istotne staje się to, co zatrzymujemy a nie odrzucamy. W rezultacie zapominanie można postrzegać nie jako proces anihilacji, ale pozytywnej kreacji. W XXI wieku nosimy w sobie przede wszystkim ciężar  wspomnień o tragicznych wydarzeniach wieku XX. Nie na długo, skoro każdego dni robimy zarówno rzeczy dobre i złe, które nie powinny zostać zapomniane. Może w takim razie należałoby cenić siebie nie za to jak pamiętamy, ale za to jak zapominamy? „Moc i piękno”  Pawła Kowalewskiego w całości opowiada o zapomnieniu, o tym jak detale zamieniają się w abstrakcyjne kształty, które mówią znacznie więcej o ludzkiej kondycji, niż nawet najbardziej dokładny zapis pamięci. Opowiada o tym, jak subiektywne piękno krystalizuje się na granicy między walką o przetrwanie, a akceptacją wiecznej utraty i o tym, że z dystansu widać wyraźniej, ostrzej, lepiej.

 

Jacek Sosnowski